Wróciłaś do mnie i zaśpiewałaś piękniej od bezimiennego.
Czcijmy więc Gwiazdy Ranne u naszych stóp, choć ich imiona są zbyt piękne, by je wyrzekać, zbyt dźwięczne, by je nucić, zbyt głębokie, a myśl zawsze ulotna. Zapamiętaj jednak to pole, gdzie możemy biec swobodnie z rozpostartymi ramionami bez znużenia, gdzie możesz mieć przy twarzy Warkocz Bereniki, a ja przy ustach pukiel Twoich włosów. Gdzie można liczyć księżyce Saturna i przywoływać z nich dawnych bohaterów. Słuchajmy o wietrze galaktycznym i pojedynkach na blask.
poniedziałek, 10 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz