sobota, 8 sierpnia 2009

Re. Wróciłam wczoraj w nocy. Czytam Twój list noworoczny

Przyjaciółko.
Ciepło mi się zrobiło, pieszczotliwie i dobrze. To nie telepatia, tylko nasza nić nieprzerwanej pajęczynki zrozumienia.
Minęło już prawie sto lat, odkąd po raz ostatni obrzucałyśmy się śnieżkami z emocji i śniegu. Miałam coś napisać, coś ważnego i pięknego, ale właściwie moje myśli nieco się rozmyły. Będzie egoistycznie, jeśli być musi przez ten jeden jedyny raz. Czuję taki nakaz.
Chcę Ciebie, jako mojej Przyjaciółki Najbliższej.
Chcę rozmów, lecz nie tych przyziemnych, w ogóle nie chcę nic, co jest szare.
Chcę wszystkiego, co było do tej pory, chcę pisać codziennie i codziennie czekać na wiadomości.
Chcę myśleć o Tobie ze świadomością, że Ty również myślisz o mnie.
Tak naprawdę chcę całych gór ze złota i rzeczy, które zdarzają się raz na milion, chcę na starość mieć w głowie książkę z naszej cudownej więzi.
Nowy Roku, bądź hojny.

Cieszę się teraz herbatą w imbryczku i białym puchem na balkonie. Wygląda jak przykryty pierzynką, więc nie wychodzę by nie zostawić śladów... Brakuje mi czegoś, może trochę więcej snu, spokoju, ładniejszego głosu i palców. Czegoś, co ucieszy mnie samodzielnie i osobiście, mój wewnętrzny pochlebca. Wewnętrzny żandarm odzywa się z całą mocą, porządkuję dom i wspomnienia. Pochlebca jednak nieco się wyciszył, najwyższy więc czas na czekoladę i chwile samotności przed białą kartą. Może zrobię zdjęcie i spytam Cię, czy mi do twarzy w nowym nastroju.
Nie mam dziś ochoty na przytulanie, raczej ciągnęłabym Cię za rękę i mówiła dużo, niepotrzebnie. Jest zimno, jeśli jednak chciałabym spacerować, pewnie próbowałabym Cię wyciągnąć na najgorszą zamieć. Taka dziś jestem... do strofowania. Bez piór, z ciężkimi buciorami.
Całuję

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz