sobota, 8 sierpnia 2009

Re.Noc zimowa

Piszę do Ciebie spoza naszego świata, bo przywiało mi marzenie.
Nasz kulig.
Nie ma nikogo poza nami, Moja Kochana Przyjaciółko, prócz tych dwóch klaczy o białych i rozwianych grzywach o spokojnym wejrzeniu czarnych oczu, które zachęca nas do przejażdżki. Sanie są czerwone, drewniane i pięknie rzeźbione, bajecznie odcinają się od śniegu, jakby za nic nie chciały, byśmy odwróciły od nich wzrok. A jednak... Nie patrzę na nie, lecz na Ciebie, na płaszcz do kolan w kolorze idealnej czerni, z dużym, majestatycznym kapturem zamykającym Twoją twarz w ramie z aksamitu i mrozu. Na nogach masz czarne buty, ciepłe, długie, niesamowicie inspirujące, bez śladu wysokiego obcasa. Gdy podajesz mi dłoń w ciasnej rękawiczce z zamszu, podaję Ci swoją w jasnej, cieniutkiej wełnie. Mam na sobie płaszczyk z pelerynką, w kolorze białej czekolady, którą przed chwilą wypiłyśmy, a na rozpuszczonych włosach czapkę z grubego splotu. Łączy nas uśmiech nieco prowokujący, róż na policzkach, którym obdarowała nas zima i ten szczególny rodzaj milczenia tuż przez wielką przygodą.
Ach, jakież przygody przychodzą mi teraz do głowy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz