Słońce zlizuje tysiącem ognistych języków ostatnie krople zimy.
Uciesz się razem ze mną, Słowiku, pozwólmy osuszyć i rosę zbijającą w giętkie pęczki nasze włosy. To tak, jakby pustynny bóg całował nasze powieki. Wtul dłonie w ziemię, będziemy przesypywały garście jego królestwa, a on otuli nasze skronie szorstkimi i gorącymi dłońmi. Ten wiatr przywieje nam schronienie z zieleni. tuż tuż..
poniedziałek, 10 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz